poniedziałek, 23 listopada 2015

Rozdział 6...

"Bo tak naprawdę,
Gdy wszystko przemyślisz,
Najbliżsi dla Ciebie,
Zawsze są wszystkim.
Te pierwsze miłości, słowa, wyznania,
Wiem, że na błędach,
Uczysz się kochania..."



***

Jacqueline

   A, nie będę dzwonić. Zrobię jej małą niespodziankę, że przyjadę razem z Michaelem.
- Je t'aime, tu le sais? - zapytał mnie nagle ni z tąd, ni z owąd Michi, kiedy zjeżdżaliśmy już na drogę prowadzącą prosto do Zakopanego. Uśmiechnęłam się do niego.
- Tak, wiem. - odpowiedziałam i znów spojrzałam przed siebie na drogę, na której właśnie spadały nowe, świeże płatki śniegu. Lubiłam oglądać świat za oknem, kiedy pruszyły białe gwiazdki.
- A ty? - zapytał po chwili ciszy.
- Ale co ja? - wiedziałam o co mu chodziło... No, ale...
- Kochasz mnie? - zrobił minę smutnego pieska.
- Jeszcze się pytasz? - potarmosiłam ręką jego miękkie włosy. - Oczywiście, że tak!
Cmoknęłam go w policzek. Zadowolony usiadł wygodniej w fotelu. Nie chciałam mu przeszkadzać w prowadzeniu pojazdu, ponieważ droga do najlepszych nie należała. Jednak kusiło mnie, aby powrócić do tematu z wczorajszego wieczora u Janka.
- Michi... A gdzie pojedziemy na te wakacje? - niepewnym wzrokiem spojrzałam prosto na niego. Kątem oka spojrzał na mnie i tajemniczo się uśmiechnął.
- Widzę, że coraz bardziej ciekawska się robisz. - pokręcił głową. - Hm... Suprise.
Ukradkiem spojrzał na moją twarz i wybuchł śmiechem. Pewnie rzeczywiście musiałam wyglądać śmiesznie. Byłam zdziwiona, że to jest niespodzianka. W sumie, to nie wiem, czego mam się spodziewać, no bo gdzie pan Hayboeck mógłby mnie zabrać?
- No dobra... - odpowiedziałam i udałam obrażoną, choć i tak na niego zła być nie umiałam.

   Stanęliśmy przed moim ulubionym góralskim domkiem na obrzeżach Zakopanego. Wysiedliśmy z samochodu i poczuliśmy, jak zimny śnieg opada na nasze twarze. Po chwili byliśmy już pod małym daszkiem, który trochę ochraniał nas od padającego białego puchu. Nacisnęłam klamkę, ale ku mojemu zdziwieniu, drzwi były otwarte. Zwykle były zamknięte na cztery spusty, a żeby się dostać do środka, trzeba było się wręcz dobijać. Weszliśmy, kątem oka zauważyłam, że w kominku pali się ogień, więc od razu skierowałam swoje kroki do salonu... Wszystkiego bym się spodziewała... Ale...


Jeanette

- Jeanette... Réveiller... - poczułam czyjąś dłoń na swoim ramieniu. Otworzyłam delikatnie oczy, jednak to, co widziałam, to tylko i wyłącznie moje włosy, które zasłaniały mi całą twarz. Nagle dotarło do mnie, że leżę w czyichś objęciach, a głos "budzika"...
- Jacqueline!? - podskoczyłam na kanapie, jak poparzona, budząc tym samym mojego "towarzysza". Odwróciłam się w jego stronę, jednak minę miał równie zdziwioną, co ja. Co ona tutaj robi? I tam w ogóle... Co ja...?
Patrzyła na mnie ni to zdziwiona, ni zaskoczona, ni wesoła... Kto wie, co jej w głowie siedzi? W końcu to kochana Jacqueline. Nagle usłyszałam jakieś hałasy dobiegające z kuchni, wszyscy w jednym momencie odwróciliśmy głowy w tym kierunku. Jednak zauważyłam tam Michaela... A to by wszystko wyjaśniało.
- Je vis! - zapewnił nas i zniknął w głębi.
- Widzę, jak się cieszysz, że mnie widzisz! - Jacqueline zaśmiała się cicho, jak to miała w zwyczaju. Wstałam szybko z kanapy i wpadłam w jej ramiona.
Czułam, że Maciej musi czuć się w tym momencie dziwnie... Z resztą ja czułam się tak samo. Eh... Co robić? Co robić? Spojrzałam na twarz przyjaciółki, kiedy już się od siebie oderwałyśmy. Lekkim skinieniem głowy i ruchem oczu patrzyła na Maćka. I co mam jej powiedzieć?

Najlepiej całą prawdę.

Znowu żeś się odezwało?

A mam co innego do roboty? Wiesz, co było poprzedniego wieczoru?

Nic...

No właśnie. Tym bardziej - jesteś ubrana... Więc jej to wytłumacz! To twoja przyjaciółka, na pewno zrozumie. A Maciek...

No, jestem ciekawa co wymyślisz...

Przecież wiesz, co czułaś, będąc w jego objęciach...

Nie, nic nie czułam!

Nie zaprzeczaj...

Nie... Obiecałam...

Obiecanki cacanki! Zacznij żyć, kobieto!

Żeby to było takie łatwe...
   Ruchem ręki przywołała mnie do kuchni. Niechętnie poszłam za nią...
Stanęłyśmy obok szafek, z tym, że ja akurat w samym wejściu. Kątem oka widziałam, jak Maciej siedzi na kanapie i ręką przeczesuje włosy. Po chwili chwycił komórkę ze stolika i wystukał jakiś numer...
- Słuchasz mnie? - zapytała nagle głośniej Jacqueline.
- Tak, słucham... - dobra... A ona coś w ogóle mówiła?
- Opowiedz mi jak to się stało.
Starałam się jakoś poukładać słowa w głowie, aby ta historia była zrozumiała. Obok niej nagle pojawił się Michael, który od razu zamienił się w słuch. Byłam w tym momencie podwójnie zestresowana, z jednej strony starałam się nie poprzekręcać niczego, mówić tak jak było, po kolei, a z drugiej starałam się nie patrzeć na twarze moich rozmówców, gdyż swoim wzrokiem przeszywali mnie na wylot, a efektem tego było to, że ze zdenerwowania zacinałam się co drugie słowo. Eh... Za dużo.
- Oj, dziewczynko... - Michael poklepał mnie po ramieniu. Nie za bardzo wiedziałam o co mu chodzi, więc przeglądałam mu się dziwnie.
- Vous êtes dans l'amour. - powiedziała Jacqueline.
- Co?! Nie...! - zaprzeczyłam szybko. Sama jednak nie potrafiłam stwierdzić, czy słusznie.
- Zaprzeczasz. Najlepszy fakt. - Hayboeck uśmiechnął się sam do siebie.
- Nie. - powiedziałam stanowczo i zaczęłam szykować kanapki.


Maciej

   No dobra... Bez komentarza...
Choć nie powiem, że Jeanette jest fajną dziewczyną. Jest inna niż wszystkie, a do tego całkiem ładna. Niczego jej nie brakuje, jej wzrok, kiedy na mnie patrzy, czuję jak się rozpływam i to dosłownie. Kiedy jest blisko, czuję dziwne ciepło w środku, które stopniowo narasta.
Michael i Jacqueline chyba na serio wiedzieli, kiedy mają przyjechać. No, ale bez przesady. Gdy poszli do kuchni, postanowiłem zadzwonić do Kuby.
- Cześć, braciszku. - odezwał się prawie od razu.
- Kuba, gdzie jesteś? - zapytałem szybko.
- Właśnie wyjeżdżam spod domu, będę po ciebie za niecałą godzinę, bo jeszcze muszę coś załatwić. A co? Coś się stało?
- Nie, nie... Tak tylko chciałem zapytać. Wiesz, jak dojechać?
- Pewnie, że tak. - uhm... Ciekawe skąd.
- Zaraz się okaże. - usłyszałem, jak sarkastycznie się śmieje.
- Spokojnie, kiciusiu... Trafię! - zapewnił mnie.
- Dobra, dobra. Na razie. - położyłem komórkę z powrotem na stole. Kątem oka zauważyłem, jak Michael i Jacqueline kierują swoje kroki do wyjścia. Odwrócili się tylko, pokiwali i mnie i Jeanette i z bananami na twarzach zamknęli za sobą drzwi.
- Nigdy ich nie zrozumiem. - usłyszałem za sobą głos dziewczyny, która właśnie szła w moją stronę z talerzem pełnym kanapek.
- Hm... Też mam z tym problem. - przyznałem i chwyciłem jedną z pysznie wyglądających skibek. - Bardzo dobra. - powiedziałem, biorąc kolejne kęsy. Jeanette uśmiechnęła się delikatnie.
- Kuba po ciebie przyjedzie? - zapytała.
- Tak. Powiedział, że za godzinę będzie. Jeszcze musi coś załatwić. Chyba nawet wiem co. - zaśmiałem się. - Oj, ta dziewczyna mu na serio zwróciła w głowie.
- Na to wygląda... - miałem wrażenie, że trochę posmutniała. Ciekawe czemu. No, ale... Mieszkała sama... Kurcze, taka fajna dziewczyna i nie ma chłopaka? Nie zdziwiłbym się, gdyby zaczęła się do niej ustawiać kolejka. - Eee... Od kiedy skaczesz?
Postanowiłem zmienić temat. Nie chciałem jej już bardziej dołować, zwłaszcza, że serce mi się krajało, kiedy widziałem jaka jest smutna. Z resztą, chciałem się dowiedzieć o niej czegoś nowego. Ciekawiła mnie z każdą minutą coraz bardziej.
- Ooo... Kiedy miałam sześć lat... Dzień przed moimi siódmymi urodzinami. Wtedy odbył się mój pierwszy trening pod okiem brata i jego trenera. - mówiła.
Brata? Ale jak to brata? Ona ma brata? Ej, znowu o czymś nie wiem?
- Aaa... Właśnie... Gratuluję ci zwycięstwa. - uśmiechnąłem się. W tym momencie przypomniałem sobie nasze spotkanie... I to, jco miałem jej oddać. Sięgnąłem do kieszeni spodni i wyjąłem mały notesik, na którego okładce widniał śnieżny krajobraz, w którego tle była skocznia.
- Dziękuję... Ale nie wiem, czy jestem z tego zwycięstwa zadowolona. Nie wszystko poszło tak, jakbym tego chciała... - przygryzła dolną wargę. Kiedy to zrobiła, miałem wrażenie, że mógłbym zrobić z nią wszystko.

Maciek, myśli na wodzy...

Jak zwykle jednak moje sumienie miało rację... Eh...
- Byłaś wspaniała. A, właśnie... Miałem ci to oddać. - podałem jej do ręki notes,przypadkowo dotykając jej jedwabnej, chłodnej skóry. Spojrzała mi prosto w oczy. Tak bardzo chciałem się zbliżyć do jej ust... Dzieliły nas milimetry...

Dzwonek do drzwi...


~~~

Je t'aime, tu le sais? - /że tem tiu le sę?/ - wiesz, jak cię kocham?
suprise - /supriz/ - niespodzianka
réveiller - /rewejer/ - obudź się
Je vis - /że wi/ - żyję
vous êtes dans l'amour - /wu et dąs lamur/ - zakochałaś się

***

Tak, wiem... Znowu spóźniona :(
Przepraszam Was za to, okropnie mi wstyd, że jeszcze prezentuję Wam takie... Nikłe "coś". Nie wyszło tak jak chciałam...

Jak tam się czujecie po pierwszych konkursach? :)

Za tydzień postaram się być już na czas...

Miłego tygodnia Wam życzę :)
Komentujesz... = Motywujesz... ❤

9 komentarzy:

  1. Hej Kochana, jestem! :)
    Ojojoj, no to wpadli. Oboje. :D
    Jacqueline i Michi też sobie wybrali moment, no.
    I to "Ej, znowu o czymś nie wiem?" po prostu rozwaliło haha :D
    Czekam na kolejny :)
    A co do pytania jak po konkursach to...
    Cieszę się ogromnie, bo w kwali Killian Peier skoczył genialnie! Aż serduszko urosło.
    Domen - więcej nie trzeba :D Wiem, że sporo osób nie lubi Słoweńców, ale ja ich uwielbiam, a rodzeństwo Prevców to już w ogóle! :D
    Kraft i jego 69 haha :D
    Daniel-Andre Tande - matko, ależ ja się cieszyłam! :D
    Dobra, to na tyle ode mnie! :D
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem :)
    Powiem szczerze, że rozdział jest genialny! Może i ie wyszło jakbyś chciała, ale nam się podoba! I nie narzekaj :)
    Już Cię kocham, bo Kuba <3 Chociaż tylko przez telefon, ale zawsze coś ;)
    Jacqueline i Michi serio nie mogli obie wybrać lepszego momentu? Ale przynajmniej dzięki temu zrobiło się śmiesznie :D
    I błagam.. niech Jeanette się nie oszukuje, bo zakochała się i to widać! Zresztą Maciek też. Ta dwójka będzie razem, nie ma innej opcji ;)
    Konkursy? Nie było tragicznie, ale zawsze mogło byś lepiej.. oczywiście wykluczam Polaków z tego stwierdzenia :)
    Buziaki Kochana, czekam na kolejny ;**

    OdpowiedzUsuń
  3. Melduję się :)
    Kochana, dlaczego to "coś" ci się nie podoba? Przecież jest świetne! Więcej wiary w siebie, kochana.
    Jacqueline i Michi po prostu wybrali sobie najgorszy moment z możliwych :D
    Maciek i nasza Jeanette, na kilometr tutaj czuć miłość. Nawet, jeśli oboje się jej teraz wyrzekają. I tak będą prędzej czy później razem :)
    Jak konkursy pytasz... osobiście jestem lekko zawiedziona, bo moje wymarzone podium wyglądało odrobinkę inaczej :) Ale Daniel zasłużył na to zwycięstwo w stu procentach. Coś czuję, że w tym sezonie może namieszać ^^ Ale i tak Stefan i jego 69 przebiło wszystko xD
    Czekam na kolejne!
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  4. Wreszcie jestem!!!
    Rozdział jak zwykle świetny.
    Kochana ja się w tym zakochałam i raczej już się nie od kocham.
    Jak zwykle cudowny rozdział.
    Maciek i Janeatte miłość wisi w powietrzu że tak powiem. A co do Michaela i jego drugiej połówki to mają wyczucie czasu nie ma co.
    Kochana Kingo pozdrawiam Cię gorąco i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem :)
    Kochana, rozdział jest naprawdę fantastyczny, więc nie przyjmuję żadnego narzekania!
    Bardzo mi się podoba, jak czytam polski tekst z wpleceniami francuskimi ;)
    Nie mogę się nadziwić, jaki Michi w tym opowiadaniu jest kochany, tak go wyidealizowałaś ^^
    Jednak razem z Jacqueline moment wybrali sobie nie najlepsze :D
    A jeśli chodzi o relację na linii Maciek - Jeanette, to nie wiem kogo bardziej do siebie ciągnie :) Niby nic, a w podświadomości jednak dużo :)
    Co do konkursów jestem w miarę zadowolona. W drużynówce na podium stanęły dwie moje ulubione drużyny (Niemcy i Austria). Indywidualny - trochę mniej zadowolenia, ale wygrał Daniel, więc nie najgorzej :)
    Czekam na kolejny!
    Buziaki ;***

    OdpowiedzUsuń
  6. Już jestem :)
    Cudo *.*
    Mam nadzieje,że Jeanette jednak złamie daną sobie obietnice ;D Oni z Maćkiem tak ładnie do siebie pasują (czy to zdanie ma sens?) :*
    Tak czy siak czekam na kolejny :*
    Buźka :3
    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  7. Michi taki misiuuu, ach. ♥
    Ok, obraz nieco wydealizowany, ale mogę się nim zachwycać! Świetna kreacja bohatera, kochana, genialna! ♥♥
    Nadal jestem pod wrażeniem jak Maciek i Jeanette na siebie oddziałują.:D To takie... prawdziwe. Bo w sumie mechanizm działa podobnie u zakochanych, nieważne czy w rly, czy fikcji literackiej. ;)
    Czekam na następny! ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Czy to, co najfajniejsze zawsze muszą przerwać nieporszeni goście? Najpierw ten słodki sen... A potem ten "prawie" pocałunek..
    Ale do rzeczy. ;)
    Michael i Jacqueline są ze sobą naprawdę szczęśliwi i jestem z tego powodu niesamowicie zadowolona. :) Słodko się patrzy na tę parę. ♥ I jestem tak samo zaciekawiona jak Jacqueline, gdzie też Michi chce zabrać ją na te wakacje. :p
    A co do Jeanette i Maćka... No, wydaje mi się, że oboje wpadli. Oboje się sami przed sobą wypierają, ale im bardziej wypierają swoje uczucia tym bardziej wierzę, że tak jest. ;) Poza tym, oni chyba nie zdają sobie sprawy z tego, że to, co wypierają, wraca do nich ze zdwojoną siłą. ;) Uśmiałam się, kiedy Jeanette musiała tłumaczyć się przed przyjaciółmi. Wyglądała jak mała dziewczynka przyłapana na jakimś przewinieniu. :'D
    Nie pozostaje mi nic innego, jak czekać na kolejny. ♥
    Buźka! :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Uroczo. Uroczo. Uroczo.
    Najbardziej mi się podobało zdanie na końcu rozdziału. Idealne zakończenie! ^^ Doprowadziło mnie do śmiechu, ponieważ liczyłam na coś innego, ale... 'jak się nie ma tego, chce to się lubi, co się ma'.
    Rozdział jest obłędny.
    Czekam na następny.

    Buziaki,
    British Lady ♡

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz :)