poniedziałek, 28 marca 2016

Rozdział 9...

"Dla Ciebie pomaluję
Świat na niebiesko,
Szary świat odkurzę,
Ziemię z liści jesieni,
Podaruję Ci bukiet fiołków
Tylko powiedz mi ...
Czy to coś zmieni?"



***

Jeanette

Kiedy wychodziłam ze szkoły muzycznej, na dworze robiło się ciemno. Otworzyłam swój notatnik, do którego włożyłam kartkę z adresem, jaką w szafce zostawił mi Michał. Miałam przyjechać na spotkanie dzień po koncercie w filharmonii. Uśmiechnęłam się pod nosem, już jutro moje marzenie się spełni. Kiedy szłam tak oświetlonymi ulicami miasta, moje wspomnienia wróciły... Wrócił obraz tego faceta, który w oczach miał ogniki, który pragnął tylko jednego...
Łzy popłynęły mi po policzku. Otworzyłam furtkę i po chwili stałam już przed góralskim domkiem. Rękawem płaszcza wytarłam nadal płynące słone kropelki. Kiedy już jakoś się uspokoiłam, otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Chciałam jak najszybciej wejść do góry, zamknąć się w pokoju i wypłakać wszystkie smutki w poduszkę. Jacqueline i Michael nie mogli zobaczyć mnie w takim stanie. Już i tak wyjątkowo dużo dla mnie zrobili. Usłyszałam ich głosy dobiegające z salonu... Chciałam się jakoś przedrzeć do schodów. Byłam już w drzwiach, kiedy do moich uszu dobiegł jeszcze trzeci głos... Zatrzymałam się w pół kroku. Rozejrzałam się i popatrzyłam po twarzach zebranych w pomieszczeniu. Jacqueline, Michael...
Maciej.
Mój wzrok zatrzymał się na nim najdłużej. Po chwili nasze spojrzenia się skrzyżowały. Chciałam się uśmiechnąć, a moje policzki chyba zlały się czerwoną barwą. Poczułam lekkie pieczenie.
- Eh... Wybaczcie nam, ale my musimy na chwilę iść, coś załatwić... - powiedział nagle Michael, który wstał od stołu i trzymając Jacqueline za rękę poszli w stronę wyjścia z domu...

Nie zostawiajcie mnie tu...

Przecież właśnie tego chciałaś...


Jacqueline

Szłam ramię w ramię z Michaelem, trzymaliśmy się za ręce. Dookoła, mimo nawet wczesnej godziny, nie było ani jednej żywej duszy. Nic nie mówiliśmy, panowała kompletna cisza, byliśmy tylko my i światła lamp ulicznych. Co chwilę patrzyliśmy na siebie, darząc się ciepłym uśmiechem. Skierowaliśmy się w stronę parku, z daleka miałam wrażenie, że słychać muzykę. Gdy coraz bardziej zbliżaliśmy się do jego centrum, skoczna melodia stawała się głośniejsza. Na samym środku stała grupka ludzi. Ludzie tańczyli i ruszali się w rytmie muzyki. Poczułam, jak Michael ściska mocniej moją dłoń i patrzy na mnie.
Uśmiechnęłam się.


Michael

- Puis-je avoir cette danse? - zapytałem. Spojrzałem jej prosto w oczy. Te piękne, barwne tęczówki, w których zawsze mogłem się zatracić. Moje serce znów wywinęło fikołka. Porwałem ją w stronę miejsca, gdzie tańczyły inne pary. Muzyka ze skocznej, zmieniła się na wolną. Jacqueline położyła głowę na moim ramieniu, a ja przymknąłem powieki. Z dnia na dzień byłem coraz bardziej pewien tego, co chciałbym zrobić. Lecz mimo wszystko jeszcze nie teraz, jeszcze nie dziś. Jeszcze znajdzie się odpowiedni moment. Uniosła głowę i spojrzała na mnie. Zbliżyłem się i pocałowałem ją zachłannie.


Maciej

Już ja im dam! To był podstęp! Mogłem się tego domyślić... Z resztą czego innego się spodziewać po moich "kochanych" koleżkach? Teraz już chyba wiem.
Jeanette stała naprzeciwko mnie i patrzyła na mnie, jakby przestraszona. Ja chyba również miałem niewyraźny wyraz twarzy, bo zorientowałem się, że uważnie lustruję ją wzrokiem od góry do dołu i od dołu do góry z otwartymi ustami. Kompletnie nie wiedziałem co mam zrobić. Siedziałem i gapiłem się na nią. Pewnie teraz uznała mnie za dziwaka.
- Co tu robisz? - zadała nagle pytanie, robiąc krok w moją stronę. Usiadła obok.
- Kamil mnie przywiózł. - nie będę owijał w bawełnę. - Siłą wsadzili mnie do samochodu. Jak już dojechaliśmy tutaj, a ja wysiadłem, Stoch pojechał w siną dal...
Uważnie patrzyła na mnie, kiedy mówiłem. Jej piękne, zielone oczy...
- No to miałeś ciekawie... - odezwała się swoim melodyjnym głosem. Uśmiechnęła się, a ja poczułem narastające w środku ciepło.
- Bardzo... Kiedy jedziesz na kolejne zawody?
- Zdaje się, że wtedy, kiedy ty. - odpowiedziała po chwili zastanowienia. I chyba rzeczywiście, na zawody jechaliśmy w tym samym terminie.
- Może znowu się gdzieś tam zobaczymy? Będę mógł pogratulować ci wygranej. - jeden z kącików moich ust uniósł się w lekkim półuśmiechu.
- Pewnie, że tak. A skąd ta pewność, że wygram? - spojrzała na mnie z boku, dokładnie lustrując moją twarz.
- A... Mam swoje źródła... - nie wiedziałem, co odpowiedzieć. Jej barwne tęczówki patrzyły na mnie, sprawiając, że zapierało mi dech. Zaśmiała się cicho.
Miałem dziwne wrażenie, że z każdą chwilą przybliżamy się do siebie, w pewnym momencie siedzieliśmy tak blisko, że między nami nie było wolnej przestrzeni...


Michael

W ramionach trzymałem swojego anioła... Osobę, na którą zawsze i wszędzie mogłem liczyć... Osobę, która liczyła się dla mnie bardziej, niż ktokolwiek.
- Wiesz, jak cię kocham? - zapytałem, kiedy szliśmy już z powrotem.
- Oczywiście, że wiem. - odpowiedziała. Jeju, jak ja za nią szaleję...
- I tak będzie już zawsze. - zatrzymałem się i spojrzałem jej prosto w oczy. Moja kochana Jacqueline stała teraz przede mną, a ja mogłem w jej oczka patrzeć i patrzeć bez opamiętania.
- Michi... Chyba powinniśmy już iść... Nie wiem, czy zestawienie Maćka i Jeanette samych w domu, to dobry pomysł... - zaśmiała się.
- No przecież to wiadomo, że dobry. Oni nic złego sobie nie zrobią, nie pozabijają się. - zamrugałem. - Jedyne co mogą zrobić... Dobra, ja o tym nie myślałem...
Hm... Maciej plus Jeanette... Och...
- Wracamy do domu... - powiedzieliśmy w tym samym momencie i przyspieszyliśmy kroku...


Jeanette

Szczerze? Sama nie wiem, co się tutaj stało... No... No nie wiem, po prostu...
- Ja... Przepraszam... - powiedział nagle.
- Nie, to ja przepraszam... To moja wina. - odwróciłam wzrok, który w tym momencie padł na jedną z książek, które stały na półce.
- Nie, nie twoja, to nie ty zawiniłaś... Z resztą... Ja chyba powinienem już iść... - no i co? No i nic. Maciej chce wyjść... To niech sobie idzie, przecież jest dorosły, nie będę go zatrzymywać.
Tylko... Dlaczego jakaś część mnie chce go przekonać do zostania?


Maciej

O cholera... Ona jest niesamowita...
Najchętniej, to w ogóle nie oderwał...
Nagle usłyszałem, jak mój telefon daje o sobie znać... Pewnie, to nic, że grubo po północy, jeszcze Kamilek musi zadzwonić...
- Tak?
- No, Maciej, szykuj się. Już po ciebie jadę. - powiedział, najwyraźniej zadowolony.
- Eh... No dobra... - odpowiedziałem zrezygnowany.
- Aż tak ci się tam spodobało, że nie chcesz wracać? - zaśmiał się.
- No cóż... Może...?

***

Puis-je avoir cette danse? - /puże awłar kate dąs?/ - zechcesz zatańczyć?

~~~

Tak... Wiem... Jestem okropna... Zjawiam się po tych trzech miesiącach... I to jeszcze z tak beznadziejnym rozdziałem...
Chciałabym pisać częściej, częściej dodawać rozdziały... Jednak na wszystko brak mi czasu. Szkoła, do tego jeszcze zajęcia w szkole muzycznej... Inne dodatkowe rzeczy... Mam wrażenie, że z miesiąca na miesiąc jest coraz gorzej...


Przez ten czas porobiło się sporo zaległości... Bardzo, bardzo przepraszam... Mogłabym godzinami czytać Wasze genialne rozdziały, historie... I dawać o sobie znak w komentarzu... Jednak... Nie mam kiedy :(

Postaram się jednak to naprawić.. I po nadrabiać wszystkie zaległości... Nie wiem, ile będę na to potrzebować czasu... Mam nadzieję, że uda mi się to skończyć jak najszybciej...


Nie będę ukrywać - weny brak... Tak, jakby gdzieś poleciała i nie chciała wrócić... Może jeszcze się pojawi?



Rozdział na drugim blogu pojawi się prawdopodobnie w weekend... Potrzebuje jeszcze trochę poprawek...

Mówię już teraz... Wraz z ostatnim rozdziałem na obu blogach... Kończę swoją przygodę z Bloggerem...
Przepraszam...
Przepraszam Was raz jeszcze...
Mam nadzieję, że rozumiecie... I, że jeszcze ktoś tu jest...

7 komentarzy:

  1. Warto było czekać te trzy miesiące na tak dobry rozdział. Kocham to Twoje opowiadanie i nie mogę zrozumieć dlaczego tak źle piszesz o swoim świetnym rozdziale. Czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością.
    Pozdrawiam kochana.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej!
    Kochana, nie rozumiem dlaczego nie podoba Ci się ten rozdział. Przecież jest genialny! Niczego mu nie brakuje.
    Zgaduje, że Michael chce się oświadczyć Jacqueline. I czyżby Maciek i Jeanette się pocałowali? Czy tylko po prostu byli zbyt blisko siebie?
    Jestem ciekawa jak potoczy się ta historia dalej.
    Z niecierpliwością czekam na kolejny i dużo weny życzę.
    Buziaki. ;**

    PS. Ogromna szkoda, że chcesz zakończyć "karierę". Może jednak coś Ci się odwidzi. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czekałam i w końcu się doczekałam. Świetny rozdział, mam nadzieje że wena wróci ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem!
    Boże, i to z jakim poślizgiem... przepraszam. Stęskniłam się za twoją historią, wiesz? :)
    Cudowny rozdział, nie rozumiem w ogóle, dlaczego na niego narzekasz. Przecież jest naprawdę dobrze!
    Zastanawia mnie ta bliskość Maćka i Jeanette. Czyżby łączyło ich coś więcej?
    Dużo weny i wracaj do nas jak najprędzej! Mam nadzieję, że jednak nie odejdziesz z tego blogowego światka :)
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  5. Hellow^^
    Facet, który pragnął tylko jednego... Ja wiem kochana co ty miałaś na myśli^^
    Och... No właśnie... To ty tego chciałaś..
    Jacqueline i Michael... Słodziaki^^ A szczególnie Michael. Jego taniec. I zachłanne pocałunki z Jacqueline <3
    Maciej złotko... I tak by się nie domyślił^^
    Kamiś mała, brutalna swatka i źródła Macieja^^
    Michi o tym myślał i niech nie kłamie ;p
    Jacqueline nie powinna pozwolić mu odejść... A Maciej niech nie wraca ;p
    Kończysz? Och...
    Buziole.. :***

    OdpowiedzUsuń
  6. Oj...
    Kochana, bardzo lubię Twą twórczość, więc zawieszenie pióra na kołku (tak, moje autorskie porównanie heheh) jest dla mnie niemalże katastrofą... Naprawdę. Czemu? Bo bez pewnych zdań, słów nie sposób żyć... ;/
    Rozdział ? Oczywiście cudowny jak zawsze, lecz więcej nie umiem napisać, bo dobiłaś mnie tą wiadomością, naprawdę...

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestem :)
    I kurczę.. wybacz, że dopiero dziś przychodzę! Teraz zorientowałam się, że rozdział dodany dawno temu. Wybacz!
    Fajny rozdział, naprawdę. Nie wiem czemu narzekasz.. mnie się wszystko podoba!
    Takie mam wrażenie - Maciek niezły kombinator w tym opo! W sumie nie wiem czemu, ale wydaje mi się taki biedny, a zarazem pewny siebie i w ogóle. No zobaczymy jak dalej.
    Kochana, krótko, bo krótko, ale wiesz.. matura, oceny, koniec roku..
    Pozdrawiam! ;*

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz :)